Lubuskie - Warte Zachodu

ŻÓŁTY CZERWONY CZY JAKIŚ INNY

Kontrakt realizowany jest w oparciu o tzw. Żółty Fidic tj. wykonawstwo wraz z projektowaniem. Jedne z pierwszych Kontraktów realizowanych w oparciu o „żółtą książeczkę” były umowy na wykonanie autostrady A2 od Strykowa do Warszawy, a realizację 2 odcinków na tym zadaniu powierzono chińskiej firmie COVEC. Myślę, że wszyscy dobrze pamiętają jak skończył się chiński desant na przyczółek Europa. Amatorzy historii odnajdą w tym zapewne podobieństwo do alianckiej operacji Market Garden z 1944r., zekranizowanej w filmie Richarda Attenborough „O jeden most za daleko”.

Jako inżynier, miałem okazję uczestniczyć przy realizacji 2 z tych 5 odcinków jak również uczestniczę obecnie w realizacji drogi ekspresowej od Nowej Soli do Polkowic, stąd i moje przemyślenia związane z tą inwestycją.

Zadania te jak już wspomniałem realizowane są w oparciu o Warunki Kontraktowe FIDIC. Mamy tu więc Wykonawcę, i Zamawiającego wraz ze swoim przedłużonym ramieniem nazywanym Inżynierem.

Dotychczas większość Dróg dla GDDKiA prowadzono w oparciu o tzw. Czerwony Fidic, i odnoszący się do niego art. 31.1 ustawy pzp. Zagrożeniem dla tego typu kontraktów była dokumentacja projektowa, w całości przygotowywana przez Zamawiającego. Wszelkie błędy i uchybienia (czasem naciągane) wyłapywane były przez Wykonawcę w trakcie realizacji i zgłaszane Inżynierowi poprzez roszczenia. Odpowiedzialność za projekt była po stronie Zamawiającego. W realizacjach opartych o tzw. Żółty Fidic i odnoszący się do niego art.31.2 ustawy pzp, odpowiedzialność za projekt przerzucona została na Wykonawcę, a Zamawiający określa jedynie wymagania jakościowe, zarówno dla całego zamierzenia inwestycyjnego w tzw. programie funkcjonalno-użytkowym (PFU), jak i dla poszczególnych jego elementów, załączając do PFU, Warunki Wykonania i Odbioru Robót Budowlanych (WWiORB).

Jest jeszcze hybrydka, czyli Kontrakty typu „optymalizuj i buduj”, dla których Zamawiający co prawda przygotowuje dokumentację projektową ale to wykonawca bierze za nią odpowiedzialność, może ją przeprojektować, zoptymalizować i przystosować do wymagań PFU, a następnie na jej podstawie wykonać roboty budowlane. Te właśnie kontrakty nie do końca mają odpowiedniki ustawowe w naszym prawodawstwie stąd i kłopoty z ich realizacją i interpretacją odpowiednich zapisów umowy. Bo jeśli jest już projekt zlecony przez Zamawiającego i odpowiadający jego wymaganiom, a dodatkowo zatwierdzony przez urząd odpowiednią decyzją ZRID, to po co go modyfikować lub optymalizować. Wystarczy wziąć i realizować. I tutaj właśnie dochodzimy do sedna sprawy.  

Ponieważ są to jak na razie stosunkowo nieliczne kontrakty o takiej formule, Zamawiający chcąc ułatwić oferentom (potencjalnym wykonawcą) złożenie oferty i określenie ceny, umieszcza w materiałach przetargowych gotową dokumentację z zastrzeżeniem, że jest to materiał poglądowy do ewentualnego wykorzystania. Oferenci więc, mogą, dokonując wyceny zadania oprzeć się na rozwiązaniach, które wstępnie zostały zaakceptowane. Pozwala to w znacznym stopniu zmniejszyć ryzyko wynikające z planowania rozwiązań projektowych a potem ich wyceny. Rozwiązania bowiem już są i można je przyjąć w realizacji a w przypadkach wydanej decyzji ZRID są tam również uzgodnienia rozwiązań projektowych dla wszystkich branż i wydane najczęściej warunki techniczne prowadzenia robót branżowych. Niestety podejście to nie zawsze spotyka się ze zrozumieniem, zwłaszcza wykonawców, którzy dalej traktują dokumentację Zamawiającego jako obligum i każdą zmianę wynikającą z tzw. optymalizacji pragną przekuć na roszczenia, oczywiście tylko w tych zakresach gdzie jest to dla nich korzystne.  Obecnie realizowane są już kontrakty, w których Zamawiający nie udostępnia wykonawcy dokumentacji projektowej a tym bardziej decyzji ZRID, wpisując to do kontraktu jako obowiązek po stronie Wykonawcy. Oferenci składając ofertę przyjmują zatem na siebie ryzyko rozwiązań, których jeszcze nie znają, a w przypadku robót branżowych również ich uzgodnień z instytucjami nie będącymi stronami umowy.

Czy zatem wspomniana formuła nie sprawdza się w praktyce? Czy Zamawiający poszedł o krok za daleko nawiązując do tytułu wspomnianego na początku filmu? Nie będę oryginalny mówiąc zapewne, że tylko doświadczona kadra inżynierska i stabilność przepisów prawa pozwolą wypracować procedury realizacji procesów w oparciu o wszystkie przywołane powyżej formuły a każda z nich ma swoje wady i zalety. Myślę, że czas, czas i jeszcze raz czas oraz doświadczenie, które zdobywamy przy każdej tego typu realizacji przybliża nas do celu jakim jest przejrzystość procesu inwestycyjnego a co za tym idzie mniej wątpliwości interpretacyjnych i czystych działań zarówno za strony Wykonawcy jak i Zamawiającego.  

Dla zainteresowanych szczegółami realizacji drogi S3 na odcinku Nowa Sól- Legnica odsyłam do strony: http://www.s3-ns-kazmierzow.pl/

Dariusz Drewing



Galerie: